sobota, 5 października 2013

"Marcello "ristorante Kraków


Ostatnia odwiedzona przez nas restauracja z cyklu " krakowskie inspiracje" to "Marcello" Pani Magdy Gessler. W związku z tym , że jesteśmy smakoszami kulinarnymi, lubimy oglądać" Kuchenne rewolucje" a osoba Pani Magdy Gessler wydawała się nam ciekawa postanowiliśmy zaszczycić swoją obecnością jej lokal:P. Pani Gessler to swoistego rodzaju panaceum na wszelkie problemy kulinarne, niedouczonych kucharzy, ale i również pomoc w postaci metamorfoz lokalu, ba, nawet i pracowników. No więc zachęceni reklamą jej osoby jak i również restauracji przez nią prowadzonych udaliśmy się wspomnianego wcześniej "Marcello". Restauracja ta mieści się na Rynku Głównym skąd można podziwiać przepiękny widok na Kościół Mariacki jak i Sukiennice.
Jednak już od samego początku zaczęło nas dopadać rozczarowanie. Czekaliśmy dość długo na kelnera, który z obojętną miną podszedł do naszego stolika. Mieliśmy wrażenie wręcz, że nie jesteśmy mile widzianymi tu gośćmi ( nie wiem czy znaczenie miał fakt ,że byliśmy z dwójką dzieci, ale jak ma się dzieci, to co, już zjeść nigdzie nie można?). No więc kelner podał karty i zapytał się czy podać coś do picia. Robert stwierdził, że tak poprosimy o kartę win. Dopiero po tej odpowiedzi nasz Pan kelner troszkę ożył, przynióśł kartę i odszedł. Po chwili namysłu zdecydowaliśmy się na butelkę czerwonego z Sycylii NERO D’AVOLA GABBIANELLO. I w tym momencie kelner zaczął już nas inaczej traktować, był miły,bardziej zainteresowany naszą osobą. Czyżby na to zachowanie wpłynął fakt zamówienia butelki wina ( drogie czy nie, nie nam to oceniać) ? Niestety podejrzewamy ,że tak. Potem zamówiliśmy przystawki ja zdecydowałam się na antipasti marcello a Robert bruchetty miste. Były w porządku, aczkolwiek nie powalały. Później był czas na danie główne. U mnie na talerzu wylądował makaron papardelle z włoską kiełbaską i grzybami w śmietanowo-truflowym sosie. Niestety znów rozczarowanie. Poza aromatem grzybowym i kilkoma grzybami oraz dobrze ugotowanym makaronem al dente danie to, nie wzbudziło mojego zachwytu. Jednak największy zawód to grillowany stek z polędwicy w rozmarynie. Wielki talerz, na nim kawałek mięsa udekorowany kilkoma gałązkami rozmarynu.Koniec. Finito. Żadnego dodatku, sałatki, nic. Co dziwniejsze nam się wydało ów kelner nawet nie zaproponował Robertowi nic do tego steku. Zazwyczaj kelnerzy się pytają z czym podać mięso i można sobie odpowiednik dodatek wybrać. Tutaj takiego wyboru nie było.
Po tym jakże niezwykle rozczarowującym obiedzie odeszła nam już ochota na deser i postanowiliśmy opuścić tą restaurację. Rachunek jak na to, co zamówiliśmy był dość imponujący,więc chyba Pani Magda pobiera opłatę za swoje nazwisko. Cóż, przyznam szczerze, że zawiedliśmy się tym lokalem, bo skoro promuje się swoim nazwiskiem program kulinarny, w którym gra się rolę cudotwórczyni,powinno się zacząć od własnej restauracji. My byliśmy i więcej już nie pójdziemy.
Tutaj odnośnik do strony restauracji "Marcello"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz