Wszystko co piękne szybko się kończy. Niestety. Tak też było i moim przypadku.Moja tygodniowa wizyta w Maroku zleciała niczym błyskawica. Była to podróż pełna ekcytujących wrażeń i emocji, niesamowitych , zapierających dech w piersiach widoków, oszałamiającej gry kolorów, zmysłowych, urzekających zapachów. Czułam się tam jak w zupełnie innym świecie, zapominając praktycznie o tym, że istnieje inne życie,które miałam tu - w Polsce. Nasza bazą noclegową i wypadową był Agadir. Spore miasto, bo liczące ponad 700 tys. mieszkańców jest miastem kontrastów. Miasto dużej biedy, bałaganu a jednocześnie widocznego bogactwa i przepychu( zwłszcza pałac królewski). Hotele w Agadirze są usytuowane jakby na obrzeżach miasta, jest to tzw. strefa turystyczna.
Wszystko co jest dookoła jest piękne, czyste, biel budynków bije nas po oczach, a kołyszące się zielone palmy dają nam niezwykle przyjemny cień podczas gorącego dnia. Jednak kiedy tylko znajdziemy się poza tą strefą okazuje się, że Agadir to nie tylko miasto z tysiąca i jednej nocy, ale i ,chyba przede wszystkim normalne miasto, gdzie żyją normalni, zwykli ludzie, kórzy tak samo jak my borykają się z trudami życia codziennego, pracują, dzieci ich chodzą do szkoły, a weekendy spędzają na zabawie. Chcę Wam w kilku zdaniach i zdjęciach pokazać Agadir, ukazać jego piękno i codzienność jaka nie jest pokazywana w przewodnikach. Agadir nie jest typowym miastem jak każde inne w Maroku, a to z powodu tego, że w roku 1960 miasto ucierpiało podczas bardzo silnego trzęsienia ziemi, w którym zginęło ponad 15 tysięcy osób, a ponad 20 tysięcy straciło swoje domy.Agadir to także piękna, szeroka ( 300 m) plaża w kształcie półksiężyca, którą spacerując możemy podziwiać widok na kasbę ( fortecę) z której rozpościera się panorama portu, oceanu,miasta.
Dla mnie zwiedzanie, poznawanie różnych miejsc nie ogranicza się do leżenia nad basenem z drinkiem w ręku. Owszem jest to fajne, ale mnie na dłuższą metę męczy. Wolę wsiąść w taksowkę, objechać z miejscowym taksówkarzem miejsca, jakich leżąc przy hotelowym basenie nie miałabym okazji zobaczyć. Fajnie jest wtopić się w tłum ( chociaż w tym przypadku było to trudne:-), zakosztować miejscowych potraw,poczuć atmosferę tego miejsca. Tych wszystkich emocji jakie towarzyszyły mi podczas tej wyprawy nie opowiem Wam, bo tego nie da się zrobić. Każdy musi tego doświadczyć sam. Ale myślę, że czytając i oglądając zdjęcia poczujecie chociaż przez moment atmosferę magicznego Maroka. Zatem- kochani jesteście gotowi na wycieczkę? - usiądźcie wygodnie i dajcie się porwać niesamowitej przygodzie:-)
Widok z kasby na port i wybrzeże oceanu
Port rybacki. Aż trudno uwierzyć, że niektóre z tych łódek jeszcze pływają
Taki widok to niestety codzienność
Popijając pyszną, miętową herbatkę na miejscowym souk-u ( suku) czekam aż na mojej dłoni pojawi się orientalny,pomarańczowy motyw
Niezwykle przemiły pan, z którym targowanie się było czystą przyjemnością
Taką ośmiornicę ocean wyrzucił nam prosto pod nogi:-)
Widok na fortecę. Widnieje na niej napis :"Bóg,Król,Ojczyzna"
Pięknie wygląda wieczorem, oświetlony
A to ja:-) w nowym porcie
Tutaj widzimy przepiękny okaz młodego rekina
na targu w porcie
Wieża jednego z meczetów w Agadirze
Jedne z najlepszych ostryg jakie jadłam. One naprawdę pachniały oceanem:-)
Dzieci idące do szkoły
Na razie kończę tą opowieść, bo w końcu okaże się, że wstawiłam wszystkie zdjęcia i nie będzie nic na później:P. A już niedługo przepiękne, górskie krajobrazy i widoki jakich nigdy nie widziałam. Na rozgrzewkę wrzucam tzy zdjęcia, aby Was zachęcić do dalszego czytania. Dobranoc, niech Wam się przyśni magiczny sen, który przeniesie Was do cudownej krainy pełnej słońca:-)