Lokal ten jest położony w samym centrum, zaledwie kilkaset metrów od pomnika Mikołaja Kopernika; trzeba skręcić w małą, uliczkę po lewej stronie.
Restauracja jest podzielona jakby na strefy : na samym dole jest piwnica z miejscem, gdzie można spotkać się w dużym gronie osób, wyżej są małe, intymne miejsca do posiedzenia we dwójkę, w czwórkę. Następnie klika stolików w części jakby nieoficjalnej oraz bardzo fajny pomysł - biblioteczka gdzie panuje ciekawa atmosfera.
Już od progu powitała nas uśmiechnięta pani kelnerka, która zaprowadziła mnie i mojego męża do zarezerwowanego dla nas stolika. Otrzymaliśmy menu i chwilę na zastanowienie się nad wyborem potraw.
Jednogłośnie zdecydowaliśmy, że napewno spróbujemy produktu flagowego - jakim jest piwo warzone na miejscu. To był strzał w 10!
Piwo po prostu było genialne! Wzięliśmy zestaw degustacyjny składający z czterech porcji różnego piwa po 125 ml każde.W każdym miesiącu warzone jest inny rodzaj piwa - w tym było Ale.
Od lewej: Pils, śmietanka niefiltrowana ( pszeniczne),piernikowe,specjalne Ale
Jako przystawkę wybrałam krewetki w tempurze. Jako, że jestem fanką owoców morza nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności. Krewetki okazały się bardzo smaczne, nierozgotowane ani nie za twarde. Po prostu w sam raz na ząb.Bardzo dobry wybór do piwa. Tempura była dobrze wysmażona, chrupiąca..
Potem była kolej na zupy.Moim łupem padł krem borowikowy. Jak dla mnie był on za bardzo grudkowaty, aczkolwiek w smaku był dobry.Kluseczki półfrancuskie bardzo smaczne, delikatne, rozpływające się w ustach.Robert zdecydował się jak zawsze na żurek.Został on podany w specjalnym kociołku, z dodatkami jakimi obydwoje bardzo lubimy.Z jajkiem, białą kiełbaską oraz kawałkami boczku. W smaku był bardzo dobry,choć ja preferuję nieco kwaśniejszy smak. Na duży plus zasługuje kiełbasa, która jest robiona na miejscu. Żółtka od jajek nie były sine, jak to ma się niestety w większości restauracji, a czego ja nie znoszę.
Później była kolej na danie główne. Ponieważ od pewnego czasu bardzo promuje się gęsinę, a restauracja ta posiada ją w swoim menu postanowiałam się na nią skusić.Była to gęsina po staropolsku z pierogami z kaszą i modrą kapustą.
Uważam, że był to bardzo dobry wybór. Smak gęsiny przypominał mi smak kaczki, jaką przygotowuje od czasu do czasu moja mama. Mięso było delikatne, nie trzeba było go żuć:-). Pierogi z kaszą bardzo fajne połączenie.Ciasto miękkie, elastyczne, nie czuć było nadmiaru mąki.Jedynie kapusta była dla mnie za mdła - jakby zapomniano ją doprawić.
Roberta wybór to polędwiczka wieprzowa marynowana w żubrówce, podawana z sosem grzybowym z dodatkiem placków ziemniaczanych i warzyw gotowanych na parze.Również bardzo smaczna potrawa. Polędwiczki zostały dobrze przyprawione, były usmażone w sam raz, na szczęście nie zostały wysuszone. Placek ziemniaczany jak dla mnie idealny - chrupąiący, lekki w smaku i złocisty. Fajne ugotowane były też warzywa, często jest z nimi problem w retauracjach, są po prostu za twarde.Te tutaj nie były za twarde, ale również nie były paćką:-).
Mając jeszcze malutką część miejsca w naszych żołądkach daliśmy namówić się na deser pani kelnerce. Zazwyczaj tego nie robię, ponieważ już sama myśl o czymś słodkim mnie cofa, po takim najedzeniu się. Jednak tutaj na szczęście po deserze nie mdliło mnie. Był to kawałek ciemnego biszkoptu przełożony kremem z serka mascarpone i twarogu z dodatkiem gruszek. Całośc ładnie podana, orzeżwiająca. W smaku bardzo serowe i smaczne.Zresztą i ciasto również jest własnoręcznie robione w "Browarze Staromiejskim", jak i chleb, który jest produkowany na piwie Pils.Ogólnie podsumowując to miejsce i kuchnię-to bardzo przypadło mi/ nam do gustu. Co ważne, panowała luźna, niekrępująca atmosfera, chociaż muszę przyznać, że ruch był bardzo duży. Zauważyłam sporo osób obcojęzycznych, co według mnie jest plusem. Jak najbardziej lokal ten to obowiazujący punkt wizyty w Toruniu oprócz pominika naszego słynnego astronoma oraz planetarium. Obsługa jest sprawna, kelnerki i osoby w barze uśmiechnięte i skłonne nam pomóc w każdej sytuacji.
Trochę jednak zasmucił mnie fakt, że nie udało mi się skontaktować z szefem kuchni, miałam jeszcze do niego kilka pytań. Jednak na moje dwa e-maile nikt nie odpowiedział, co uważam za rzecz niedopuszczalną, ponieważ skoro jest podany namiar to chyba ktoś czyta te wiadomości?.
Czy jest rzecz jaka mi tam nie podobała? Tak - jest to sposós ozdabiania talerza. Każda dekoracja była prawie taka sama; trochę kiełków i fioletowy jadalny kwiatek. Jestem raczej estetką i zwracam uwagę na takie szczegóły jak rozmazany sos, odciski palców na talerzu.Myślę, że tutaj trzeba jeszcze popracować nad estetyczną stroną, ponieważ jest ona gdzieś w tyle. Mam nadzieję, żę na następny raz jak odwiedzę to miejsce, to na talerzach będzie widać większą inwencję twórczą i wyobraźnię.
Jednakże polecam Wam " Browar Staromiejski" do odwiedzenia:-)
Tutaj link do strony restauracji:"Browar Staromiejski Jan Olbracht"
obowiązkowo musze się tam wybrać!:)
OdpowiedzUsuńktóre piwo było najlepsze?:)
OdpowiedzUsuńPiotr
Mi najbardziej smakowało pszeniczne, natomiast mojemu mężowi najbardziej do gustu przypadło Ale. Dość specyficzne, ciężkie i gorzkawe. Dla miłośników tego złotego trunku.
Usuńa jak to wygląda cenowo?
OdpowiedzUsuńUbóstwiam taką domową, tradycyjna, polską kuchnię, to najlepsza kuchnia na świecie!! Ja na pewno skorzystam i objem się z mężem:)
OdpowiedzUsuńmoje strony, jeszcze nie byłam w tej restauracji, jedzonko wygląda smacznie
OdpowiedzUsuń