niedziela, 29 września 2013
Włoskie klimaty w Krakowie
Tak jak pisałam we wcześniejszym poście dziś przekonacie czy moja noga postanęła we włoskiej "Chianti". Będąc w Krakowie zwiedzaliśmy bardzo dużo,ponieważ jesteśmy z grupy osób, które lubią spędzać czas aktywnie. Najchętniej oglądając i podziwiając niezapchane tłumem ludzi uliczki, kościoły, muzea. Powoli, aby nacieszyć oko tym, co było kiedyś, zatrzymać się i pomyśleć, zatracić w chwili. Po takim zwiedzaniu ,wiadomo kiszki marsza grają, więc trzeba zrobić przystanek i chwilę odsapnąć. My szukając właśnie miejsca, gdzie możemy nie tylko coś dobrego zjeść, ale i dać wytchnienie naszym stopom:P trafiliśmy do " Chianti", która znajduje się w samych Sukiennicach. Przechodziliśmy obok, a ja nie mogąc już dalej zrobić żadnego kroku postanowiłam :jemy tutaj. W związku z tym ,że lubimy włoską kuchnię ucieszyliśmy się tym bardziej.
Dla dzieci zamówiliśmy pizzę ( spory wybór)a dla siebie kilka fajnych i ciekawych dań. Pizza była włoska:-) i bardzo smakowała starszej latorośli, a to już wielki plus:-)Wiadomo, że niektóre restauracje tylko w nazwie mają włoską pizzę, która nic wspólnego z nią nie ma. Ta miała i to dużo. Pyszne, cienkie, chrupiące ciasto i wyśmienite składniki. Smakowała jak ta, którą jedliśmy w rzymskich trattoriach. Ja zdecydowałam się pierwszy głód zaspokoić plastrami polędwicy wołowej z kremem na bazie sosu Worcester z rukolą i serem grano padano. Później była zupka rybna (adriatycka), a główne danie to polędwica wołowa a dokładniej stek , w sosie z zielonego pieprzu. Niebo w gębie!.
Mój luby natomiast upatrzył sobie zupę toskańską (pomidor, boczek, cebula, pietruszka i tymianek)
a na drugie danie złowił doradę pieczoną w ziołach. Cóż mogę powiedzieć o naszym obiedzie? Było bardzo, ale to bardzo smacznie i włosko, co jest dużym pozytywem. Jedzenie rzeczywiście przygotowane wg włoskich receptur, po prostu było to czuć. Ale nie można się dziwić, w końcu sam Włoch prowadzi tą restaurację.Do tego atmosfera tego urokliwego miejsca. Nie dość, że piękny widok dookoła, krakowski rynek tonął w zachodzącym słońcu, gwar ludzi, trzepot gołębich skrzydeł, sprawiał , że chciało się tam zostać na dłużej. Jedyne czego nie możemy ścierpieć to, to że nie mieliśmy okazji spróbować świeżych muli. Dostępne one były tylko w niektóre dni tygodnia, a my jak na złość byliśmy w ten, w którym ich nie serwują. Ale jak to mówią: nic straconego, będąc mam nadzieję w przyszłym roku w Krakowie na pewno odwiedzimy " Chianti" ponownie.
Ogromnie podziękowani dla pani kelnerki, która nas wtedy obsługiwała. Bardzo kompetentna, sympatyczna , interesowała się czy wszystko nam smakuje, widać, że zna się na tym co robi,naprawdę wielki plus.
Niestety, nie mam zdjęć potraw z tego obiadu ( nawet sama nie wiem dlaczego) jest tylko jedno na zdjęcie, na który widać jak wnikliwie studiuję menu :-). Cóż, wstawię chociaż to.
Kończąc już, chcę powiedzieć ,że nie tylko jedna moja noga przekroczyła próg tej włoskiej restauracji, ale dwie i muszę przyznać, że był to świetny wybór!. Polecam i dla tych co lubią włoską kuchnię ale i dla tych co chcą dopiero jej spróbować.
Tutaj link do strony restauracji
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Do obiadu polecam włoskie wino domu - świetne i w bardzo atrakcyjnej cenie. Krakowski Rynek Główny przy dobrym obiedzie i z lampką wina w ręce nabiera nowego wymiaru. Polecamy!
OdpowiedzUsuń